- W każdym razie to się stało, kiedy byłaś jeszcze bardzo młoda. - Jego twarz wyrażała poczucie winy i po raz

  • Sydonia

- W każdym razie to się stało, kiedy byłaś jeszcze bardzo młoda. - Jego twarz wyrażała poczucie winy i po raz

21 May 2022 by Sydonia

pierwszy Shelby go rozumiała. - Kiedy mama jeszcze żyła? - szepnęła, czując, że jej głowę rozsadza głuchy ryk. - Tak. Ja jeszcze pracowałem w sądzie. Shelby zamrugała i zerkała z niedowierzaniem na Katrinę, która siedziała na oparciu kanapy Jasmine Cole. - Chcesz mi powiedzieć... że... co? Mama dowiedziała się i... - Przełknęła ślinę. Nie dopuszczała do siebie tej myśli. - Twoja matka była wstrząśnięta - powoli pokiwał głową i pociągnął nosem, jakby zaraz miał się rozpłakać. - Zażądała rozwodu, a ja odmówiłem. Powiedziałem jej, że rozwód zniszczyłby wszystko. No, więc zażądała, żebym zapłacił Nell, przestał się z nią widywać i odprawił ją z kwitkiem. - Ale Nell już spodziewała się dziecka - dokończyła z rozgoryczeniem Katrina. - Ja byłam tym dzieckiem. Zmieniłam swoje nazwisko na Nedelesky kilka lat temu, kiedy brałam ślub, i zachowałam je po rozwodzie. - Twoja matka nie mogła ścierpieć myśli, że Nell jest w ciąży - ciągnął sędzia. - To, że byłem niewierny, mogła jeszcze znieść, ale nie to, że zostałem ojcem innego dziecka. Chyba powinienem był przewidzieć rozwój sytuacji, 144 powinienem był zmusić ją do jakiejś terapii... do diabła, mogłem jej dać ten cholerny rozwód. Tymczasem ona... - ...popełniła samobójstwo - dokończyła za niego Shelby. Mdliło ją i skręcało z bólu na myśl o wszystkich plotkach, których musiała wysłuchiwać w dzieciństwie. - Powiedziałeś, że to był wypadek, a doktor Pritchart zgodził się tak to zakwalifikować. - Wstała i podeszła do ojca. - Dla mnie wersja była taka: mama za dużo wypiła podczas przyjęcia, poczuła się niedobrze i zażyła nie te lekarstwa co było trzeba, tabletki nasenne zamiast przeciwbólowych, i to całą garść... ale zawsze pozostawało pytanie, czy zrobiła to rozmyślnie, czy przypadkowo. - Nie zrobiła tego celowo - upierał się sędzia, patrząc Shelby w oczy. - Twoja matka nie popełniła samobójstwa. Nie zostawiła żadnej notatki, żadnego listu pożegnalnego. Po prostu się pomyliła. - Zesztywniał mu kręgosłup, więc podniósł się i wyprostował; na oczach Shelby zmienił się ze słabego starca z poczuciem winy w silnego, pełnego determinacji i zdolnego manipulować ludźmi sukinsyna, który kiedyś ją spłodził. - To nie ona pierwsza popełniła błąd, prawda? - rzuciła Shelby. Nie mogła się pozbierać, czuła się osierocona. Sama. Pozbawiona matki. - A w ogóle to dlaczego miałabym ci wierzyć? Całe moje życie bezczelnie mnie okłamywałeś. - Pamiętała, że w pokoju jest też Katrina, wiedziała, że nie powinna mówić zbyt wiele, nie mogła jednak się powstrzymać. - Ale to się skończyło, jasne? Dość już tajemnic. Została tylko jedna, której jeszcze nie wyjawiłeś. - To nie jest dobry moment - ostrzegł sędzia, zerkając z ukosa na Katrinę, która siedziała jak urzeczona za szklanym blatem stolika. - Dość tych wymówek. Chcę odnaleźć Elizabeth, tato. I zrobię to, choćbym miała dać ogłoszenie do „Coopersville Gazette” albo nawet - zamaszystym gestem wskazała Katrinę - do następnego numeru „Lone Star”. - Kto to jest Elizabeth? - zapytała Katrina. - Elizabeth Jasmine Cole. Moja córka. Myślałam, że nie żyje. Powiedziano mi, że umarła zaraz po porodzie, ale teraz okazuje się, że ona żyje. - Jasny gwint! - Katrina otworzyła usta ze zdziwienia. Shelby przyglądała się tej kobiecie-intruzowi, a zarazem swojej przyrodniej siostrze. - Posłuchaj mnie teraz. Nie wolno ci wydrukować ani słowa z tej rozmowy, dopóki nie dam ci zezwolenia. Zawarłyśmy układ, pamiętasz? - Ale... - Nie, dopóki na to nie pozwolę, bo inaczej łeb ci urwę w sądzie. - Ponownie zwróciła się do ojca. - Przemyśl to, tato. Albo mi powiesz, gdzie jest - Elizabeth, albo rozgłoszę wszystko w prasie i ta rodzina nie będzie już miała żadnych tajemnic! Ruszyła do drzwi i kiedy wyszła, omal nie wpadła na Lydię i jej wiadro z mopem. - Och, przepraszam - powiedziała machinalnie. - Nie, nie, to nie twoja wina. - Zakłopotana Lydia wyniosła z foyer wiadro z brudną wodą i mopa. Shelby obserwowała ją i nagle uświadomiła sobie, że gosposia cały czas podsłuchiwała. Ale dlaczego? Ze zwykłej ciekawości? A może ona również była uwikłana w rodzinne tajemnice? Stała z ręką na klamce i zorientowała się, że ojciec patrzy na nią ze swojego miejsca w salonie. Jakim był człowiekiem? Prawnik. Sędzia, na miłość boską, a przy tym człowiek, który szedł przez życie jak buldożer, nie licząc się z uczuciami innych, który porzucił dziecko i oczekiwał tego samego od niej. Nic z tego! - Muszę się stąd wynieść. 145

Posted in: Bez kategorii Tagged: córki czesława niemena, piesek czy suczka, małe rasy piesków,

Najczęściej czytane:

- Bardzo mi przykro, że muszę ci to powiedzieć, Matthew.

Przebiegł go dreszcz. - Co się stało? - Nic specjalnie strasznego. - Odstawiła kieliszek. - Taka drobna ... [Read more...]

ardniały. ...

- To nie twoja sprawa - odpowiedział zimno. - Śpij. Skurcz nie powinien wrócić. ROZDZIAŁ SZÓSTY ... [Read more...]

wysoko kolana. Na twarzy miała ślady łez.

- Cześć - odezwał się cicho Matthew. Rozplotła powoli ręce, jakby zamierzała wstać. - Zostań tam, jeśli chcesz. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 sennik.x.warszawa.pl

WordPress Theme by ThemeTaste